Przez Chile na „koniec świata”.

Drugiego kwietnia w Puerto Montt w Chile lało jak z cebra. Gdy kapitan ogłosił początek manewrów wyjścia z portu, staliśmy na najwyższym pokładzie promu Puerto Eden, zaraz nad mostkiem. Widoczność była nienajlepsza, właściwie tego się spodziewaliśmy. Właśnie skończyło się lato i jesień rozwijała skrzydła. W Patagonii, na skraju której się znajdowaliśmy, oznaczało to tylko jedno… Czytaj dalej Przez Chile na „koniec świata”.